Witam.
Chciałbym opisać moją sytuację z kupnem motocykla aby każdy kto to przeczyta mógł uniknąć mojego błędu.
Na pierwszy motocykl wybrałem Suzuki gs 500. Znalazłem z kumplem fajną ofertę i pojechaliśmy. Na miejscu wszystko było OK więc po oględzinach z kumplem kupiliśmy.
Wszystko było Ok ale niestety pojeździłem sobie parę dni. Po rejestracji wymianie płynów itp. po paru kilometrach w silniku zaczęło coś stukać. Kolega mechanik stwierdził panewki. Wałów do motocykli się nie szlifuje więc musiałem kupić nowy (używany 900 zł + dojazd). Po złożeniu motocykl wytrzymał 500 km. W końcu zostałem zmuszony do wymiany silnika (1700 zł + dojazd).
Chodzi o to, że każdy kto zdecyduję się na kupno gs 500 niech uważa na takich gości co dolewają jakiś zagęszczaczy żeby ukryć stuki i zwróćcie szczególną uwagę na pracę silnika.
Ale gdyby już przytrafiły się stuki to kupujcie od razu silnik i nie bawcie się w wymianę panewek czy wału.
Po wszystkich problemach motocykl śmiga bez zarzutów. Jest naprawdę godny polecenia jak na pierwszy motocykl.
Jakby ktoś potrzebował części to mam cały silnik (bez wału)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz